"Dokąd zmierzamy - Wędrówka przez Ciemność do Światła" 

     
       Poznaliście już historię, w której opowiedziałyśmy wam, w jakim momencie naszego życia zaczęłyśmy wierzyć w Boga. Teraz chciałybyśmy podzielić się z wami dalszą częścią tej podróży. Tak wiele wydarzyło się w naszym życiu, że z pewnością dowiecie się więcej o naszej przeszłości. Opowiemy wam, co nas spotkało, co przeżyłyśmy i jak te wydarzenia wpłynęły na nasze dalsze życie, ale co najważniejsze, dowiecie się, jak Bóg pomagał nam na każdym etapie tej podróży. Z pewnością będziemy dzielić się z wami również bieżącymi wydarzeniami; tym, co nas spotyka tu i teraz, ponieważ Bóg zawsze nam towarzyszy. On nigdy nas nie zostawi ani nie opuści (Pwt.31:6). Gdy myślimy o początkach naszej wiary w Boga mamy wrażenie, że Bóg zabrał nas w niesamowitą podróż. To długotrwały proces, w którym wiele się uczymy, zmieniamy, stajemy się silniejsze, nieustraszone.....poznajemy siebie, swoją prawdziwą tożsamość, a także poznajemy Boga, jako Kochającego Ojca, który kocha nas nieskończoną miłością. Chcemy podzielić się tym z wami, ponieważ możliwe jest, że któryś etap naszej podróży będzie pomocny dla was i sprawi, że i wy otworzycie swoje serca dla Jezusa.

       Dzielenie się naszym świadectwem jest bardzo ważne.  To właśnie dzięki temu możemy być „Światłem świata", jak powiedziano w (Mt.5:14-16). Co to oznacza i dlaczego jest to takie ważne? Światło Bożej obecności jest, jak płomień świecy w ciemnym pokoju naszego życia. Gdy wszystko wokół wydaje się bez sensu, kiedy dusza tonie w smutku i lęku, to światło - nawet jeśli słabe - przypomina, że Bóg jest z nami. Nie rozprasza od razu całej ciemności, ale daje nadzieję, że nie jesteśmy sami i, że z Jego pomocą przejdziemy przez wszystko. Czasami życie przypomina noc bez gwiazd - ciemność tak gęstą, że trudno zobaczyć choćby własne kroki. Strach, niepewność czy ból - wszystko zdaje się zlewać w jedną wielką ciszę. Ale wtedy, gdzieś daleko pojawia się światło. Może to modlitwa wypowiedziana szeptem. Może dobre słowo od kogoś, kto nie wiedział, jak bardzo było potrzebne. A może po prostu cicha pewność w sercu: „Bóg wciąż tu jest. Nie zostawił mnie." To światło nie rozprasza od razu całej ciemności, jednak wystarczy zrobić kolejny krok, by nie stracić wiary; by wstać rano i jeszcze raz powiedzieć: „ Z Tobą dam radę, Panie." Bo światło to nie tylko blask - to obietnica. Obietnica, że noc się kiedyś skończy. Był taki moment w moim życiu, kiedy wszystko się posypało. Czułam się, jakbym szła przez ciemny tunel, który nie ma końca. Moja nadzieja gasła, a serce było pełne pytań bez odpowiedzi. I wtedy zupełnie niespodziewanie wydarzyło się coś małego. Do otaczającego mnie mroku przyjaciółka wpuściła promyk światła. W tamtym momencie, gdy postanowiła opowiedzieć mi o Bogu dała mi szanse na to, aby moje oczy nie były przesłonięte tylko ciemnością, ale również mogły dostrzec światło, które da mi siłę do tego, aby przejść przez ten ciemny tunel. Dzięki któremu będę w stanie zobaczyć, co jest po drugiej stronie i zacząć doświadczać życia pełnego radości. „Światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła." (J.1:5). Ten moment - światło. Nie było to rozwiązanie wszystkich problemów, ale też nie cud. Była to iskra. I ta iskra wystarczyła . Zobaczyłam, że Bóg tam jest. Nie opuścił mnie w tej dolinie. Może milczał, ale był. I to zmieniło wszystko. Od tego dnia wiem, że światło nie musi być wielkie. Wystarczy, że jest. Bo kiedy świeci - daję nadzieję. A nadzieja to pierwszy krok do nowego życia.  W Ewangelii Mt. 5:13-16 Pan Jezus mówi do swoich uczniów: „ Wy jesteście światłem świata." To tak jakby powiedział do nich,  że są nadzieją, życiem, że oddalają smutek i lęk, że są ratunkiem. Jednak nie dzięki ich zasługom, ale dzięki temu, że są żywym przykładem, tego jak wielki jest Bóg i jak wiele zrobił w ich życiu. Jezus mówi również: „Tak niech świeci wasze światło, przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie." Każdy z nas otrzymał dar od Boga. To od nas zależy, czy chcemy go wykorzystać czy też nie. Jednak zakopanie daru i nie pomnożenie go będzie stratą nie tylko dla nas, ale również dla tych wszystkich, dla których możemy stać się promykiem nadziei. Bo codziennie w różnych chwilach i sytuacjach mamy szansę rozpraszać ciemność i samotność, która dotyka tak wielu ludzi . Możemy przynosić radość, ale przede wszystkim, przez to kim jesteśmy, jak żyjemy, jak okazujemy dobroć, miłość i gotowość do służby - możemy wskazać na źródło prawdziwego światła - na Boga. To właśnie poczułyśmy w naszych sercach. Chcemy wnosić światło do mroku. Nie chcemy stać obojętnie i przyglądać się, jak ciemność rozprzestrzenia się i zajmuję coraz większy obszar naszego życia. Wiecie co jest w tym najlepsze? Ciemność nie ma takiej mocy, by pokonać światło. Dlaczego? Bo ciemność, to tak naprawdę brak światła. Ona nie ma swojej siły - po prostu pojawia się tam, gdzie światła chwilowo nie ma. Ale wystarczy zapalić choćby najmniejszą świeczkę... i ciemność znika. Nie walczy. Nie stawia oporu. Po prostu ustępuje. Tak samo jest w naszym życiu. Gdy przychodzi Boże światło - Jego prawda, Jego miłość i Jego obecność - żadna ciemność nie może się ostać. Może była lękiem, grzechem,  pustką, samotnością... ale światło ją rozprasza. Zawsze, bo ciemność nigdy nie wygrywa. Nigdy. To dlatego Jezus powiedział: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie ze Mną, nie będzie chodził w ciemności." (J.8:12). Dlatego chcemy dzielić się naszym świadectwem z wami. Poprzez pokazanie wam, co przeżyłyśmy, pragniemy udowodnić wam, że wszystko jest możliwe! Jeśli czujesz, że tkwisz w mroku, nie oznacza to, że nie ma światła. Pokazuje nam to, że musimy po prostu pozwolić, aby światło się objawiło. Jeśli dziś jesteś w miejscu ciemności - nie poddawaj się! Szukaj Światła.  Nie musisz widzieć całej drogi. Wystarczy jedno małe światło. Jego światło! Ono świeci, nawet jeśli ty tego nie czujesz. Nie gaś nadziei - zapal ją na nowo modlitwą.






Pomódl się razem z nami
:
Panie Jezu jestem zmęczony/zmęczona ciemnością, która mnie otacza.
Czasami nie widzę sensu, nie czuję Twojej obecności,
nie wiem też, co robić dalej. Ale dziś proszę Cię o jedno: zapal we mnie choćby małą iskierkę nadziei. Pokaż mi, że cały czas Jesteś przy mnie. Daj mi siłę na kolejny krok, nawet jeśli droga ta ma być trudna - nie chcę kroczyć nią sam/sama. Bądź moim światłem. W imię Jezusa. Amen.